23 marzec 2009
Syriusza Blacka obdarzyłam jako pierwszego miłością, jaką można obdarzyć postać fantastyczną i tak pozostanie do dziś. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, jest moim niemalże ideałem. Stąd też mój nick, ale to już inna bajka. Syriusz Black, tudzież Łapa, czy, właśnie, nawiązując do poprzedniego zdania, Psia Gwiazda, urzekł mnie od początku.
Najbardziej moje serce podbił Syriusz poazkabanowy, piątotomowy. Ten zniszczony mężczyzna na skraju obłędu, pijak o gwałtownym charakterze i irracjonalnym zachowaniu. Jest niewiarygodnie ciekawą, ostro zarysowaną postacią, pełną sprzecznych cech, a to intryguje. Bo bardzo podoba mi się przedstawienie, że ta „dobra” strona nie jest kryształowa.
Ten cholernie irytujący, cyniczny Syriusz z całą paletą barw. Nieodpowiedzialny, lojalny, wystawiający duży paluch poza granicę niemożliwości. Syriusz, który „zawsze wraca”, Syriusz nieufny i bojący się własnego braku zaufania.
Syriusz wolny strzelec, wygadany, wybuchowy, gwałtowny, porywczy, ślepo odważny. Syriusz z krwi i kości, w którym uczucia mieszają się wzajemnie i nie mogę zrozumieć, jakim cudem nie zwariował.
Syriusz zamknięty we własnym domu, we własnej głowie. Odcięty od świata w zatęchłych ścianach dzieciństwa. Syriusz samotny, którego jedynym przyjacielem jest butelka. Syriusz przytłoczony przez zmarszczki i siwe włosy Remusa.
Syriusz, który szuka celu, własnej drogi. Syriusz, w którym odnajduję własne wady i niedoskonałości. Syriusz, który dla Harry’ego był ojcem, dla którego Harry był bratem i przyjacielem.
Syriusz, który nigdy nie dorósł, Syriusz wieczne dziecko. Szczególnie widać to przy Remusie. Syriusz – buntownik z wyboru.
Syriusz wierny przyjaciel, taki o jakim każdy marzy. Przyjaciel na dobre i na złe, na śmierć i życie. Dla Lily, dla Jamesa, Remusa i Harry’ego.
Syriusz o niesamowicie ognistym temperamencie, wielkim sercu. Syriusz, który miał zmarnowane życie.
Tekst powstał na potrzeby pojedynku o tutaj, przeciwniczce serdecznie dziękuję i gratuluję dobrego tekstu. Darzę go ogromnym sentymentem.
Pamiętam ten tekst! I nawet zebrał ode mnie więcej punktów ;3
OdpowiedzUsuńA pod jakim nickiem urzędowałaś? ;) Bo domyślam się, że znasz go z piórem?
UsuńChristel :) Ale już od dawna nie udzielam się na pf.
UsuńHaha, ja też pamiętam, też oceniałam i też mi się bardziej podobał;) jak to dawno temu było...
OdpowiedzUsuńPrawda, że dawno? Ale zgadłam ;)
UsuńSzczerze mówiąc nawet nieco żałuję, że nie wybrałam Ciebie.
OdpowiedzUsuńTekst wyjustuję, dziękuję. ;)
nie wiem jak to zrobiłaś ale aż łzy stanęły mi w oczach,gdy zakończyłam czytać. Kawał dobrej roboty. Na prawdę nie źle go opisałaś.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, chociaż to stary tekst, to znaczy dla mnie bardzo wiele, ale nie spodziewałam się, że kogoś aż tak może wzruszyć. :)
UsuńNie wiem, czy jeszcze u zaglądasz czy nie, ale trafiłam tu dopiero dziś, kierując się Twoim nickiem - i teraz widzę, że miałam nosa :)
OdpowiedzUsuńŚwietny opis, powinien stanowić wzór dla tych wszystkich, którzy pisząc opowiadania o Huncwotach, wypisują jakieś bzdety w podstronach z bohaterami. Tak powinien wyglądać opis postaci! (zakładając, że w ogóle powinien znajdować się na blogu, bo w tej kwestii na dwoje babka wróżyła)
Aż szkoda, że tekst jest tak krótki, bo w baaardzo fajny sposób przedstawia moją ukochaną postać, która wg mnie jest niemożliwa do podrobienia. Nie wierzę już w to, że natrafię kiedyś na bohatera, który chwyci mnie za serce bardziej niż Black, który trzyma je w garści od naprawdę paru ładnych lat.
Lecę przeczytać resztę i już teraz, z tego miejsca mogę powiedzieć, że liczę na Twój powrót, bo określenie "w najbliższym czasie" jest dość wieloznaczne, w końcu minęło już pół roku od ostatniej publikacji, więęęęc... będę czekać ;)
Pozdrawiam ciepło!
Oj, wybacz, nie zauważyłam "Ucieczki", bo nie było jej w szerokiej liście na dole...
UsuńDziękuję ślicznie za komentarz. Szczerze mówiąc, dawno już nie zaglądałam tutaj, właściwie raczej trzymałam się z dala od blogosfery, raz na jakiś czas zajrzałam w pewne stare kąty, ale to tyle.
UsuńBardzo mi miło, dziękuję za słowa uznania. Z tym, że tak powinien wyglądać opis postaci to przesada, ale prawię się zarumieniłam ;)
Też uważam, że Syriusz to jedyna i niepowtarzalna postać i nie wyobrażam sobie, że byłabym w stanie całym sercem pokochać jakąś inną. On jednak ma coś w sobie :)
Ścielę się swym zwyczajem i również pozdrawiam ciepło,
Psia